Patrząc na zdjęcia pewnie sobie pomyślicie "znowu ruda modelka, kiedy się jej to znudzi?". Odpowiem Wam, nigdy. Za każdy razem jak mijam piękną kobietę na ulicy mam ochotę zagadać i zaproponować współpracę, jednak nigdy tego nie robiłam. Ciężko tłumaczyć ludziom na ulicy, że jest się fotografem amatorem. Zawsze pluje sobie wtedy w brodę, że nie mam zrobionych nawet wizytówek, ale to osobny temat. Wracając do sesji. Kiedy zobaczyłam Blankę wychodzącą z drogerii u mnie na wsi nie mogłam się oprzeć przed zagadaniem. Kiedy podeszłam stała akurat z siostrą i mamą, a ja zaczęłam od "Jejku jaka jesteś piękna!". Nie zapomnę zdziwienia na twarzach całej trójki. W sumie wcale się im nie dziwie. Jednak kiedy wytłumaczyłam sytuacje, spisałyśmy się z Bianką na facebooku i okazało się, że mieszka miejscowość obok mojej. Nie wiem jakim cudem taka piękność się przede mną tyle ukrywała.
Sesje zrealizowałyśmy bardzo szybko. W końcu mogłam spełnić kolejne fotograficzne marzenie, sesja na huśtawce. Nieskromnie powiem, że wyszło prawie tak jak to sobie wymyśliłam, prawie bo wiadomo że zawsze coś mogło wyjść lepiej. Ogromnie jestem zadowolona jednak z pracy modelki oraz niezastąpionej mamy Bianki, która całą sesje ogromnie nam pomagała. Powiem szczerze, że gdyby nie mama Bianki to byłoby ciężko. Sama modelka, która pierwszy raz pozowała spisała się na medal. Potrafiła panować nad emocjami, w jednym momencie śmiać się, po czym nagle zrobić kamienna twarz.
Tak wychwalam modelkę całkiem zapominając o reszcie ekipy. Nie byłoby klimaty gdyby nie genialna korona, która wyszła spod rąk Misia Urwiska oraz makijażu, który stworzyła niezastąpiona Dorotka. Bardzo dawno się tak nie rozpisałam, chyba miałam dzisiaj natchnienie.